piątek, 18 sierpnia 2017

Siedleckie bułeczki księżnej Aleksandry na królewskim dworze


„Dwór pani hetmanowej Ogińskiej i jej sposób życia warte są szczególnego opisania” – zanotował Adam Jerzy Czartoryski, kuzyn księżnej hetmanowej i częsty bywalec siedleckiego dworu1. W tym miejscu niestety pamiętnik się urywa. Biorąc jednak pod uwagę, że matka księcia Jerzego, Izabela nie była nazbyt szczęśliwa z jego siedleckich eskapad, należy przypuszczać, iż faktycznie katalog rozrywek był niemały.
W pamiętnikach i wierszach okolicznościowych Aleksandra Ogińska i jej Siedlce, a pamiętajmy, że była to tylko rezydencja letnia, zachowały się jako miejsce przyjazne gościom, tętniące życiem kulturalnym, przyjazne artystom ale i wszystkim potrzebującym. W Siedlcach splatały się drogi Franciszka Karpińskiego, Juliana Ursyna Niemcewicza, Franciszka Kniaźnina, Tomasza Węgierskiego, Józefa Koblańskiego, Ludwika Kropińskiego, Michała Kazimierza Ogińskiego, Czartoryskich, Branickich, Sapiehów, króla Stanisława Augusta i tu w końcu odbył się ślub księżnej (i powieściopisarki) Marii z Czartoryskich z Ludwikiem Wirtemberskim. Sama Aleksandra zaś urastała do roli dobrej matki z pietyzmem dbającej o swych poddanych2.
XIX-wieczni podróżnicy przybywający do Siedlec z rozrzewnieniem rozpamiętywali księżną Aleksandrę i jej dwór. Swoiste miejsce zajmują jednak w tych wspomnieniach bułeczki wypiekane w Siedlcach.
Klementyna z Tańskich Hoffmanowa, w 1826 r. notowała:

Jest tu szkoła wydziałowa, przeszło trzy tysiące mieszkańców, i sławne bułeczki.

Aleksandra z Chomętowskich Borkowska, również je odnotowywała opisując życie codzienne siedleckiego dworu:

Około piątej wnoszono ogromne imbryki kawy i śmietanki, a obok nich stosy grzanek lub owych słynnych siedleckich bułek.

Zofia Ścisłowska natomiast, obserwując zmiany jakie zaszły od śmierci księżnej, pisze nieco  zgorzkniale o żydowskich piekarzach:

którzy trudnią się [...] wypiekiem chleba powszedniego, z trudnością pożywać się dającego przez mieszkańców przywykłych do owych sławnych siedleckich bułeczek, co winny istnienie swoje kucharzowi jaśnie wielmożnej hetmanowej Ogińskiej, dziedziczki niegdyś miasta tego, a które tak pod ten czas słynęły, że je na stół króla Stanisława Augusta do Warszawy posyłano. Niemałą zatem jest trudnością przywyknąć mieszkańcom do pieczywa żydowskiego i nie tak łatwo zapomnieć o bułkach, które do potomności przeszły!3

Bułeczki przeszły do legendy, ale nie tylko we wspomnieniach lokalnych, czy lokalnie kolportowanych i utrwalanych. Oto bowiem w roku 1817, czyli blisko dwie dekady po śmierci Aleksandry Ogińskiej, dekadę po tym jak jej spadkobiercy – Izabela i Adam Czartoryscy zamienili dobra klucza siedleckiego na włości w Lubelskiem, „Gazeta Korespondenta Warszawskiego i Zagranicznego” ogłaszała:

Bułki, dawniej dla niegdyś Hetmanowey Ogińskiej w Siedlcach na mleku wypiekane, długo miały zasłużoną zaletę z białości, lekkości i dobrego smaku. Z polecenia Kommissyi Rządowej Spraw Wewnętrznych i Policyi, Urząd Municypalny Warszawski wysłał Pana Szperling na naukę robienia takowych bułek do obciążonego już laty piekarza w Siedlcach P[ana] Surowieckiego, który z godną pochwały uprzejmością tamtemu, na wezwanie rządowe, sposób swój wypiekania bułek wspomnionych pokazał. Pragnący zatem podobnych bułek zechcą zapisać się wcześnie na liczbę, jakiej mogą co dzień potrzebować, u rzeczonego JPana Szperling przy ulicy Maryensztadt Nro 2650, ażeby ten dogodnie żądaniom mógł pieczywo swoje takowych bułek codziennie rozporządzić. W stosunku do  teraźniejszej ceny pszenicy, gdy bułki zwyczajne montowe* ważące około 4-ch łutów 3 grosze kosztują, Pan Szperling swoje bułki na mleku wypiekane 6 łutów ważyć mające, na 6 groszy każdą oszacował. Staranność o dobry wypiek i o dogodzenie Publiczności Pan Szperling zapewnia4.

Zatem warszawski piekarz Szperling został wysłany do Siedlec, do sędziwego już piekarza księżnej Ogińskiej – pana Surowieckiego, by ten przekazał mu sekret swoich wypieków. Z anonsu prasowego wynika, że na owe siedleckie bułeczki było zapotrzebowanie w stolicy. Dzięki niemu też udało się zidentyfikować anonimowego do niedawna piekarza Surowieckiego.
W Siedlcach siedleckich bułeczek nie ma – choć jeszcze po śmierci księżnej, w wieku XIX były. Jedynym miejscem, w którym udało mi się je spotkać był Kazimierz Dolny nad Wisłą. Miasteczko do lat 30. XIX wieku było własnością Adama Czartoryskiego zatem kontakt z dworem siedleckim był naturalny. Nie wiadomo jednak, czy wtedy były to one wypiekane. Można było je kupić w piekarni Sarzyńskich przy ul. Nadrzecznej. Czy są tam jeszcze i skąd był pomysł na nie dopytam jutro...
Zatem c.d.n.

* Bułka montowa – wypieczona z mąki pszennej dobrej jakości
-----------
1.      Adam Jerzy Czartoryski: Pamiętniki i memoriały polityczne 1776-1809, oprac. Jerzy Skowronek, Warszawa 1986, s. 97.
2.      Artur Ziontek: Żywioł towarzyski Aleksandry Ogińskiej utrwalony w piśmiennictwie XVIII wieku, [...] Kobieta epok dawnych w literaturze, kulturze i społeczeństwie, red. Iwona Maciejewska i Krystyna Stasiewicz, Olsztyn 2008, s. 349-362; tenże: Siedlecki dwór artystyczny Aleksandry Ogińskiej, [w:] Małe miasta. Społeczeństwo, red. Mariusz Zemło, Lublin-Supraśl 2011, s. 247-275
3.      Wszystkie cytaty za:  Aleksandra Ogińska i Siedlce w trzech pamiętnikach z XIX wieku, wstęp i oprac. Rafał Dmowski i Artur Ziontek, Siedlce 2007, s. 71, 90, 103.
4.      „Gazeta Korespondenta Warszawskiego i Zagranicznego” 1817, nr 46 (10 czerwca), dodatek, s. 1 (dodajmy, że to nie jedyny akcent siedlecki w tym numerze gazety) – za namiar na tekst ogłoszenia winny jestem podziękowanie nieocenionemu poszukiwaczowi archiwalnemu – Andrzejowi Chojnackiemu. Andrzeju – dziękuję.