niedziela, 12 stycznia 2020

Kto jest kim, czy jak kto woli: who is who, albo nawet what is what? ... na marginesie pamiętników Józefa Krasińskiego


Jako że niezmiennie od kilkunastu lat pochłania mnie historia i kultura Podlasia, bardzo lubię wczytywać się  w pamiętniki dawnych jego mieszkańców. To specyficzne źródło, wielokroć ganione (jako źródło) przez historyków, ma tę niezbywalną wartość, że pokazuje klimat opinii panujący w danym czasie i przestrzeni. Pasjonujący jest w tym także jednostkowy odbiór i interpretacja zachodzących procesów – od tych najbardziej prywatnych, rodzinnych, przez lokalne, po generalia. Ujawnia się stan wiedzy, poziom i jakość życia, ale i oczekiwania wobec niego. Obraz się nieco gmatwa, gdy autor postanawia takimż tekstem namalować swój portret nieco korygując pewne mankamenty. Sytuacja to znana, więc i nie wymaga zbytniego rozpisywania. Dość dodać tylko, że w najbliższym mi regionie, a dokładniej w Ceranowie, ostatni właściciel miejscowego majątku zostawił po sobie memuary, w których przedstawił siebie bardzo dokładnie... dokładnie tak, jak chciał.
Niekiedy, w trakcie lektury pamiętników, mających, wydawałoby się (z oczywistymi zastrzeżeniami metodologicznymi co do tego typu piśmiennictwa), rzucić światło na tło epoki, konkretnych wydarzeń, regionu czy osób – czytelnik, miast skupić się na czytaniu i wyszukiwaniu oczekiwanych zapisów, natyka się na zagadki, które jeśli nawet nie zaciemniają lektury, to tworzą nową wartość obcowania z utworem i nowe konteksty warte pochylenia się nad sobą. Bywają one niekiedy zagmatwane, jak poprzednie zdanie.
Józef Wawrzyniec Krasiński
Tak też miałem przy okazji wspomnień Józefa Wawrzyńca Krasińskiego, męża Emilii Ossolińskiej właścicielki Sterdyni. Józef Wawrzyniec, postać wybitnie interesująca nie tylko w skali regionu, miał oczywiście więcej osiągnięć (zwłaszcza literacko-turystycznych), niż tylko ożenek z – nieznośną skąd inąd – Emilią, ale to nie miejsce na peany. Po tekst sięgnąłem za namową przyjaciela w humanistycznej, biednej orce – Andrzeja Chojnackiego. Pretekstem zaś był fakt, że szlachetnie urodzony Józef wżenił się w jeszcze szlachetniejszą rodzinę, a z tego mariażu przyszła na świat Paulina, która znowuż wyszła za mąż za Ludwika Górskiego. Ten natomiast, poza całą gamą swoich przymiotów i osiągnięć w kraju, nabył w połowie XIX wieku Ceranów, w którym mieszkam, i pobudował tam sobie pałac, obok którego mieszkam. W ramach prywaty dodam, że w budynku jest obecnie szkoła i pracuje w niej moja Żona, a trzódka zażywa edukacji.
Drugim powodem był Kosów, który od lat interesuje mnie zawodowo i egzystencjalnie. Jest na kartach pamiętników. Jest także pierwszy burmistrz Kossowa, Jacek Paderewski – perfidna choć obrotna kreatura – czym mimowolnie tekst wchłonął mnie bez reszty. Ten aspekt jednak pominę zostawiając go na kolejny wpis.

Problematyczny tekst
W trakcie lektury okazało się jednak, że pamiętnik nie jest pamiętnikiem, a „jedynie” skrótem dokonanym przez dr. Franciszka Reuttowicza. Edytor objaśnia zawiłe drogi wydawnicze, przypomina także, iż oryginały „są w poszanowaniu w jednym zacnym domu polskim”. Deklaruje także, iż zaraz po zakończeniu robót nad edycją  trafią do Towarzystwa Przyjaciół Nauk. Swoją zaś pracę widział osobliwie: „Zważywszy, że lubo pamiętniki te nie przebaczające nikomu boleśnie chłoszczą każdą zbrodnię i każdy grzech towarzyski, gdy jednakże mają swój wyłączny cel i przekonanie człowieka, który je pisał i gdy zawierają moc ciekawych i nieznanych szczegółów  i interesujących opowiadań z życia niedawno ubiegłego, z życia prywatnego i publicznego setnych osób – opuściwszy niektóre przyostre niekiedy sądy i nieparlamentarne tytuły przeróżnym osobom, wypełniwszy genealogią Krasińskich ze znanych mi źródeł, daję do druku ten ciekawy pamiętnik, z góry oświadczając, że żadnej na siebie nie biorę odpowiedzialności za opisane szczegóły, ale podaję takowe tak, jak je miał opisać hr. Józef Krasiński”.
Może właśnie ta kąśliwość oryginału pozwoliła edytorowi na przypuszczenie, że „pamiętniki hr. Józefa Krasińskiego tak jak są w oryginale może nigdy, a może za jakie pół wieku drukowane będą”.
Jak wyglądał tekst oryginalny zapewne się nie dowiemy, gdyż edytor albo zapomniał słowa dotrzymać, albo na zgubę tekstu dotrzymał a ten przepadł w zawierusze którejś z wojen.  To co przyniosła XIX-wieczna edycja, to zlepek cytatów i streszczeń, podgolonych i ufryzowanych leksykalnie przez wydawcę...

Problematyczny edytor
Tylko kto nim jest? Kim jest ów edytor-stylista? Strona tytułowa wydania z 1877 r. informuje, iż są to: PAMIĘTNIKI || JÓZEFA  HRABIEGO KRASIŃSKIEGO| OD ROKU 1790-1831.|| SKRÓCONE PRZEZ | DR. FR. REUTTOWICZA – wydane „drukiem i w komisie J. I. Kraszewskiego (dr W. Łubiński)” w 1877 r. Zatem edytorem jest, jak dopowie nam jeszcze wstęp do wydania, sztab-lekarz dr Franciszek Reuttowicz. W historiografii jednak najczęściej odzierano zapalonego lekarza-humanistę z fizycznej powłoki, a jego personalia traktowano jako jeden z pseudonimów ks. Ignacego Polkowskiego. Przyczyna zamieszania było nie co innego, jak właśnie rzeczona edycja pamiętników Krasińskiego. Wiadome było bowiem poznańskiemu wydawcy, że do druku przygotował je ks. Polkowski i mimo, iż jego nazwisko w tomie nie pada, we wszystkich katalogach bibliotecznych było już ono uwzględniane. Nic zatem prostszego, jak logiczne dedukowanie, że skrył się on za pseudonimem. Do dziś błąd ten powtarzają katalogi Biblioteki Narodowej.
Tymczasem prace nad tym fascynującym dziełem rozpoczął faktycznie istniejący, posiadający kości i krew, a także sprawny umysł dr Franciszek Reuttowicz. Urodził się ok. 1811, w 1841 r. ukończył studia w Akademii Medyko-Chirurgicznej w Wilnie, po czym – jako stypendysta rządowy – został skierowany do służby wojskowej. W 1851 r. wziął abszyt i pozostając w cywilu pracował w Stopnicy, Mszczonowie, Skalbmierzu i Radomiu. Był członkiem Towarzystwa Lekarskiego Wileńskiego i tamtejszego Towarzystwa Naukowego oraz członkiem korespondentem Towarzystwa Lekarskiego Warszawskiego. W 1853 r. w warszawskim składzie Jaworskiego opublikował pracę O cholerze (odnotowuje ja bibliografia Estreichera).
Monografia Józef Bielińskiego Cesarskie Towarzystwo Lekarskie w Wilnie, jego prace i wydawnictwa (1805-1864) wydana w 1890 r. w Warszawie przy Reuttowiczu notuje: „lekarz wojskowy w Wilnie wybrany w r. 1845”. Ta sama monografia w wykazie publikacji członków pomija jednak pracę sztab-lekarza Reuttowicz o cholerze.
Ks. Ignacy Polkowski natomiast, poza profesją duchowną, parał się także (z dużymi sukcesami) archeologią i historią średniowiecza, a do publikowanych wyników jego badań badacze do dziś odnoszą się z szacunkiem. Pomijam tu szerszy opis jego życia i postaci, gdyż kompetentnie zrobił to Jakub Linetty*. W jego artykule czytamy: „Inną istotną inicjatywą, rozpoczętą w okresie lubostrońskim [ks. Polkowskiego – A.Z.] było rozpoczęcie prac nad wydaniem pamiętników hr. Józefa Krasińskiego, w oparciu o rękopiśmienne, skrótowe opracowanie Franciszka Reuttowicza. Tym samym błędne są sugestie, znajdujące się we wcześniejszych biogramach, jakoby F. Reuttowicz, był jednym z pseudonimów Ignacego Polkowskiego. Jasno w tej kwestii wyraził się Polkowski w liście do Kraszewskiego, wspominając jednocześnie o nieuwzględnieniu wstępu Reuttowicza, który uznał za: … »zbyt namiętny, skreślony piórem w żółci zmaczanem«. Omawiana praca ukazała się już po opuszczeniu granic wielkopolski przez Polkowskiego w Poznaniu w 1877 roku jako Pamiętniki Józefa hrabiego Krasińskiego od roku 1790–1831.

Z pamiętników Krasińskiego Reuttowicz, jak notuje ks. Polkowski we wstępie, korzystał za zgodą autora w latach 1854-1859. I to właśnie autor przyzwolił mu na zrobienie skrótów pozwalających na przygotowanie edycji drukowanej. Przedwczesna śmierć byłego sztab-lekarza niestety nie pozwoliła na ukończenie podjętej roboty. Sfinalizował ją więc ks. Ignacy Polkowski sygnalizując we wstępie dokonania poprzednika. Poszedł też – niestety – ich kastracyjnym, dla tekstu, duktem.

*
Poznańskie wydawnictwo z 1877 r. jest jedynym drukiem pamiętników Krasińskiego, a właściwie nie tyle pamiętników, co ich skrótów i streszczeń. Szkoda, bo tekst oryginalny  - jadowity i bezwzględny, jak podkreślają obaj wydawcy (szkoda też, że ks. Polkowski pod wstępem się nie podpisał) – musiałby być wciągającą lekturą. Chyba jednak nie dane nam będzie jej doświadczyć, gdyż oryginał – to mój obecny stan wiedzy – się nie zachował. Szesnaście tomów obejmujących opis życia społecznego w Polsce i rozprawki z zakresu filozofii naturalnej, a może i niedrukowane fragmenty utworów literackich zaginęło w zawierusze XX-wiecznych zawirowań. Można ewentualnie ów druk skonfrontować z pracą Jana Wincentego Michała Modzelewskiego (powstańca listopadowego, działacza niepodległościowego, tłumacza i pamiętnikarza). W Bibliotece Jagiellońskiej w Krakowie przechowywane są jego rękopiśmienne „Tłumaczenia i wypisy najrozmaitsze”. Wolumin 10 tego zbioru to: „Pamiętnik wyjątki z nich, z tomu I / Józefa Krasińskiego”, 11 zaś:  „Wyjątki z Pamiętników, vol. II Józefa Krasińskiego”. Wciąż są to jednak wyimki...

* J. Linetty, Badania archeologiczne i historyczne księdza Ignacego Polkowskiego (1833–1888) w Wielkopolsce, „Analecta. Studia i Materiały do Dziejów Nauki”, t. 23, z. 2, 2014, s. 7-53.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz