„Dwór pani hetmanowej Ogińskiej i jej sposób
życia warte są szczególnego opisania” – zanotował Adam Jerzy Czartoryski, kuzyn
księżnej hetmanowej i częsty bywalec siedleckiego dworu1. W tym miejscu niestety pamiętnik się urywa.
Biorąc jednak pod uwagę, że matka księcia Jerzego, Izabela nie była nazbyt
szczęśliwa z jego siedleckich eskapad, należy przypuszczać, iż faktycznie
katalog rozrywek był niemały.
W pamiętnikach i wierszach
okolicznościowych Aleksandra Ogińska i jej Siedlce, a pamiętajmy, że była to
tylko rezydencja letnia, zachowały się jako miejsce przyjazne gościom, tętniące
życiem kulturalnym, przyjazne artystom ale i wszystkim potrzebującym. W Siedlcach
splatały się drogi Franciszka Karpińskiego, Juliana Ursyna Niemcewicza,
Franciszka Kniaźnina, Tomasza Węgierskiego, Józefa Koblańskiego, Ludwika
Kropińskiego, Michała Kazimierza Ogińskiego, Czartoryskich, Branickich,
Sapiehów, króla Stanisława Augusta i tu w końcu odbył się ślub księżnej (i
powieściopisarki) Marii z Czartoryskich z Ludwikiem Wirtemberskim. Sama Aleksandra
zaś urastała do roli dobrej matki z pietyzmem dbającej o swych poddanych2.
XIX-wieczni podróżnicy
przybywający do Siedlec z rozrzewnieniem rozpamiętywali księżną Aleksandrę i
jej dwór. Swoiste miejsce zajmują jednak w tych wspomnieniach bułeczki
wypiekane w Siedlcach.
Klementyna z Tańskich Hoffmanowa,
w 1826 r. notowała:
Jest tu szkoła wydziałowa,
przeszło trzy tysiące mieszkańców, i sławne
bułeczki.
Aleksandra z Chomętowskich
Borkowska, również je odnotowywała opisując życie codzienne siedleckiego dworu:
Około
piątej wnoszono ogromne imbryki kawy i śmietanki, a obok nich stosy grzanek lub
owych słynnych siedleckich bułek.
Zofia Ścisłowska natomiast,
obserwując zmiany jakie zaszły od śmierci księżnej, pisze nieco zgorzkniale o żydowskich piekarzach:
którzy
trudnią się [...] wypiekiem chleba
powszedniego, z trudnością pożywać się dającego przez mieszkańców przywykłych
do owych sławnych siedleckich bułeczek,
co winny istnienie swoje kucharzowi jaśnie wielmożnej hetmanowej Ogińskiej,
dziedziczki niegdyś miasta tego, a które tak pod ten czas słynęły, że je na
stół króla Stanisława Augusta do Warszawy posyłano. Niemałą zatem jest
trudnością przywyknąć mieszkańcom do pieczywa żydowskiego i nie tak łatwo
zapomnieć o bułkach, które do potomności
przeszły!3
Bułeczki przeszły do legendy, ale
nie tylko we wspomnieniach lokalnych, czy lokalnie kolportowanych i
utrwalanych. Oto bowiem w roku 1817, czyli blisko dwie dekady po śmierci Aleksandry
Ogińskiej, dekadę po tym jak jej spadkobiercy – Izabela i Adam Czartoryscy
zamienili dobra klucza siedleckiego na włości w Lubelskiem, „Gazeta
Korespondenta Warszawskiego i Zagranicznego” ogłaszała:
Bułki, dawniej
dla niegdyś Hetmanowey Ogińskiej w Siedlcach na mleku wypiekane, długo miały zasłużoną
zaletę z białości, lekkości i dobrego smaku. Z polecenia Kommissyi Rządowej Spraw
Wewnętrznych i Policyi, Urząd Municypalny Warszawski wysłał Pana Szperling na naukę
robienia takowych bułek do obciążonego już laty piekarza w Siedlcach P[ana] Surowieckiego,
który z godną pochwały uprzejmością tamtemu, na wezwanie rządowe, sposób swój wypiekania
bułek wspomnionych pokazał. Pragnący zatem podobnych bułek zechcą zapisać się wcześnie
na liczbę, jakiej mogą co dzień potrzebować, u rzeczonego JPana Szperling przy ulicy
Maryensztadt Nro 2650, ażeby ten dogodnie żądaniom mógł pieczywo swoje takowych
bułek codziennie rozporządzić. W stosunku do teraźniejszej ceny pszenicy, gdy bułki zwyczajne
montowe* ważące około 4-ch łutów 3 grosze kosztują, Pan Szperling swoje bułki na
mleku wypiekane 6 łutów ważyć mające, na 6 groszy każdą oszacował. Staranność o
dobry wypiek i o dogodzenie Publiczności Pan Szperling zapewnia4.
Zatem warszawski piekarz
Szperling został wysłany do Siedlec, do sędziwego już piekarza księżnej
Ogińskiej – pana Surowieckiego, by ten przekazał mu sekret swoich wypieków. Z
anonsu prasowego wynika, że na owe siedleckie
bułeczki było zapotrzebowanie w stolicy. Dzięki niemu też udało się
zidentyfikować anonimowego do niedawna piekarza Surowieckiego.
W Siedlcach siedleckich bułeczek nie ma – choć jeszcze po śmierci księżnej, w
wieku XIX były. Jedynym miejscem, w którym udało mi się je spotkać był
Kazimierz Dolny nad Wisłą. Miasteczko do lat 30. XIX wieku było własnością
Adama Czartoryskiego zatem kontakt z dworem siedleckim był naturalny. Nie wiadomo
jednak, czy wtedy były to one wypiekane. Można było je kupić w piekarni
Sarzyńskich przy ul. Nadrzecznej. Czy są tam jeszcze i skąd był pomysł na nie
dopytam jutro...
Zatem c.d.n.
* Bułka montowa – wypieczona z
mąki pszennej dobrej jakości
-----------
1. Adam Jerzy
Czartoryski: Pamiętniki i memoriały polityczne 1776-1809, oprac. Jerzy
Skowronek, Warszawa 1986, s. 97.
2. Artur Ziontek: Żywioł towarzyski
Aleksandry Ogińskiej utrwalony w piśmiennictwie XVIII wieku, [...] Kobieta epok dawnych w
literaturze, kulturze i społeczeństwie, red. Iwona Maciejewska i Krystyna Stasiewicz, Olsztyn 2008, s. 349-362; tenże: Siedlecki dwór artystyczny
Aleksandry Ogińskiej, [w:] Małe
miasta. Społeczeństwo, red. Mariusz Zemło, Lublin-Supraśl 2011, s. 247-275
3. Wszystkie cytaty za: Aleksandra
Ogińska i Siedlce w trzech pamiętnikach z XIX wieku, wstęp i oprac. Rafał
Dmowski i Artur Ziontek, Siedlce 2007, s. 71, 90, 103.
4. „Gazeta Korespondenta
Warszawskiego i Zagranicznego” 1817, nr 46 (10 czerwca), dodatek, s. 1 (dodajmy,
że to nie jedyny akcent siedlecki w tym numerze gazety) – za namiar na tekst
ogłoszenia winny jestem podziękowanie nieocenionemu poszukiwaczowi archiwalnemu
– Andrzejowi Chojnackiemu. Andrzeju – dziękuję.
Jestem pod wrażeniem. Bardzo ciekawie napisane.
OdpowiedzUsuń